Masz półki pełne książek napisanych przez ludzi, którzy odnieśli sukces. Chodzisz na wszystkie spotkania z osiągającymi sukces przedsiębiorcami. Sprawdziłaś, jak działają najlepsze firmy podobne do twojej – więc jesteś gotowa, by ją założyć? Gratuluję pierwszego kroku na drodze do klęski.
17 sierpnia 1942 roku, Amerykanie przeprowadzili pierwszy nalot bombowy na okupowaną Francję. Pierwsze ataki były precyzyjne, potem zdecydowano, że zamiast skupiać się na celach militarnych, bombowce będą atakować całe miasta. Na przełomie 1943 i 1944 przeprowadzono 16 ataków na Berlin, podczas których alianci stracili 1047 bombowców, a blisko 1700 uległo uszkodzeniom.
900 kilometrów w linii prostej. Kilka godzin nad terenami zajętymi przez Niemców. Nisko, głośno, powoli. Szanse przeżycia załogi nie były duże, więc robiono wszystko, by je zwiększyć.
W 1942 Amerykanie powołali Panel Matematyki Stosowanej, grupę naukowców pomagającym armii rozwiązywać problemy. Na przykład, jak wycelować torpedę, by trafiła w kluczący statek przeciwnika. Albo – jak zwiększyć szanse przetrwania samolotu podczas długotrwałego lotu nad terytorium wroga.
Całego samolotu opancerzyć się nie da. To znaczy – da się, ale będzie zbyt ciężki, by wystartować. Podejście armii było proste – zebrano wszystkie samoloty, które zostały uszkodzone podczas nalotów, sprawdzono, gdzie było w nich najwięcej dziur i postanowiono je wzmocnić.
Na szczęście temat wylądował również na biurku Abrahama Walda z Panelu Matematyki Stosowanej. Wald od razu zauważył nielogiczność koncepcji wojskowych – w końcu po co wzmacniać elementy, które najwyraźniej trzymają się nawet po silnym obstrzale? Powinniśmy raczej wzmocnić te elementy, które w żadnym samolocie nie zostały uszkodzone. Bo to znaczy, że takie samoloty nie doleciały do domu.
I tu wracamy do tematu dzisiejszego odcinka. Każde równanie ma dwie strony i nie da się go w pełni zrozumieć, jeśli brakuje nam któregoś kawałka. Jednym z największych błędów popełnianych przez aspirujących przedsiębiorców, pisarzy, aktorów – przez wszystkich – jest zbieranie wszystkich możliwych informacji o tych, którzy odnieśli sukces. A zapominamy o tej większości, która popełniła błędy i sukcesu nie odniosła. Przez to nie wiemy, jakie są słabe punkty naszych pomysłów – bo nie wiemy, co zatopiło naszych poprzedników.
Z tego samego powodu uważamy – ja zresztą też się na tym złapałem – że stare samochody były dużo lepsze niż dzisiejsze. Wyglądam przez okno – widzę 60-letniego Garbusa i 70-letniego Mercedesa. Ba, mój pierwszy samochód w życiu był wyprodukowany w 1978 i wciąż jeździ. Po czym przypominam sobie, ile razy byłem swoim 5-letnim autem u mechanika. Kiedyś to robili pojazdy – a moje auto przed osiągnięciem trzydziestki pewnie wyląduje na złomie.
Albo spójrzmy na dawną sztukę. Jakie genialne meble. Jakie gustowne malarstwo. Jaka wspaniała architektura. Dziś już tak się nie robi.
Teza potwierdzona, prawda? Dawne auta były lepsze, dawne meble nie rozsypywały się po paru latach, a kable w słuchawkach nie urywały się po tygodniu.
No nieprawda. To, co obserwujemy, to tzw błąd przeżywalności. Polega on na tym, że przy swoim rozumowaniu bierzemy pod uwagę tylko część danych – bo inne są dla nas niedostępne. Na przykład dlatego, że uszkodzone bombowce nie wróciły do domu, tysiące modeli samochodów innych niż Garbus czy Mercedes wylądowały na złomie, tragicznie sklecone meble sprzed 100 lat rozleciały się lat temu 99, a brzydkie budynki wyburzyli nasi dziadkowie.
Nauczka na przyszłość – choć to trudne, starajmy się szukać informacji o tym, dlaczego komuś się nie udało, a nie tylko skupiać na projektach odnoszących sukcesy. Wiedzą o tym piloci – czytamy raporty o wypadkach, a nie o lotach zakończonych sukcesem. Wiedzą o tym organizatorzy eventów typu „fuckup nights”, podczas których rozmawia się o tym, co poszło źle, i jak można było temu zaradzić. I – na szczęście – wiedział o tym Abraham Wald, który swoją uwagą uratował życie wielu pilotów.
Więcej na ten temat: